Siedząc kiedyś na wykładzie usłyszałem kilka ostrych słów w
kierunku młodych magistrów. Padły one z ust kontrowersyjnego pana profesora
który niewątpliwie miał wtedy swoje pięć minut. Brzmiały one mniej więcej tak:
„Ten to jeszcze nic w życiu nie przeczytał a już pisze”. Owszem, nie można
przelewać na kartki papieru specjalistycznej wiedzy skoro jeszcze niedawno
robiło się w „uczelniane pieluchy”. Ale dlaczego by nie próbować? Co stoi na
przeszkodzie, żeby czyjeś zdanie na jakiś temat przekazać innym? Jeden się
zgodzi, inny nie i poprze błąd twardymi dowodami, tylko wtedy można dążyć do
ciągłego progresu wśród młodych wilków fizjoterapii czy innej dziedziny. Na
całe szczęście nie piszę książki o wpływie ptactwa leśnego na trening
wytrzymałościowy, i póki co owego profesora nie muszę się obawiać.
Dzisiejszy temat po raz kolejny nie będzie należał to tych
skomplikowanych po których człowiek pół godziny spędza pytając wujka Google co
znaczą pewne pojęcia. Mimo, że ja właśnie takie artykuły lubię czytać
najbardziej, zajmę się sprawą bardzo
prostą, która jednak potrzebuje kilku słów komentarza. Każda ekipa sportowa, która ma prawo dumnie
nazywać się reprezentacją kraju, ma w swoim składzie szkoleniowym kilka osób
dbających o wynik zawodników. Skupmy się na dwóch rolach. Roli trenera oraz
fizjoterapeuty. W niektórych dyscyplinach ten duet jest najważniejszy, w innych
tworzone jest trio w którym równie ważny jest psycholog.
Załóżmy, że każdy zawodnik ma własny kod, lecz jest on tak długi,
że jedna osoba nie jest w stanie przeczytać go w jeden dzień, tym bardziej
kiedy ma w składzie 5 lub więcej zawodników. Trener przeczyta kilka sekwencji
kodu, fizjoterapeuta przeczyta kolejne, ale ani jeden ani drugi nie wiedzą co
jest w nim zawarte. Jeśli jednak, oboje mocno ze sobą współpracują każdego
ranka łamią kod z poprzedniego dnia i wiedzą jakie bodźce dla danego zawodnika
będą optymalne. Był to pierwszy aspekt przemawiający za tym , że taki duet to
pierwszy krok do sukcesu. Najprostsze porównanie i znane każdej dobrze
funkcjonującej drużynie sportowej. Więc nie pozostaje nic jak tylko zająć się
tymi bardziej wyszukanymi plusami idealnej współpracy trenera i fizjoterapeuty.
Naturalnym jest to, że nie ma osoby, która wiedziała by wszystko o wszystkim.
Drogi nabywania wiedzy przez trenera i fizjoterapeutę są bardzo podobne, więc
zarówno jeden jak i drugi mają pewien zasób wiedzy wkraczający w kompetencje
drugiego. Ale nie musi to oznaczać, że fizjoterapeuta w pewnych momentach nie
może, mówiąc kolokwialnie, „wytknąć” błędów swojego kolegi. W takich sytuacjach
konfrontacja wiedzy jednego i drugiego jest niezbędna do tego by zamierzony
efekt, który miał wywołać trening, faktycznie miał miejsce. Podam przykład.
Propriocepcja, inaczej czucie głębokie czy zmysł orientacji przestrzennej własnego
ciała. Który z naszego duetu wie o nim więcej? Fizjoterapeuta spotyka się z nim
w codziennej pracy, ale trener od pewnego czasu również, powiem więcej,
ćwiczenia rozwijające owy zmysł to podstawa w każdym treningu wyczynowego
sportowca. Więc kto przeprowadza ćwiczenia z zawodnikiem? Trener obrazi się, że
on nie wie na ten temat wystarczająco i będzie twierdził że fizjoterapeuta się
„mądrzy”, a fizjoterapeuta powie „jak jesteś taki mądry zrób to sam” i
ograniczy się do masaży. I tak oto mamy kolejny ważny element współpracy, „jestem
trenerem” nie oznacza „wiem wszystko na temat treningu”. Teraz pozwolę sobie z
perspektywy fizjoterapeuty przedstawić najczęstsze błędy popełniane przez sztab
szkoleniowy ale i przez samych fizjoterapeutów. Oczywistym jest że każdy sport
ma swój wzorzec ruchowy, inaczej ideał techniczny, dzięki któremu zawodnik
osiąga najlepsze wyniki. Trener oczywiście doskonale go zna, ale czy
fizjoterapeucie wystarczy biomechaniczne wyobrażenie tego ruchu oraz znajomość
anatomiczno-fizjologiczna żeby wykonywać swoją pracę tak jak należy? Będąc
fizjoterapeutą w reprezentacji polski w biegach narciarskich miałem pewną
przewagę nad innymi fizjoterapeutami. Biegałem na nartach, co więcej, bardzo
mocno interesowałem się techniką biegu którą wykonywałem bardzo dobrze (szkoda
że tylko to mi szło jak należy :D) i powiem szczerze, sucha wiedza nie
wystarczyła by mi do tego żeby prowadzić ćwiczenia z zawodnikami. Czasu w
sezonie jest mało, więc każdy ruch, nawet ten rehabilitujący czy regeneracyjny
musi być ukierunkowany do danej dyscypliny. Nie potrafił bym przeprowadzić
ćwiczeń z kulomiotem bo nie mam o tym sporcie bladego pojęcia. A jednak jest
takie prawdopodobieństwo , że coś takiego nastąpi. Więc co ma zrobić nasz
biedny fizjoterapeuta, on nic, ale sztab szkoleniowy powinien dostarczyć
odpowiednią wiedzę teoretyczną i praktyczną. Pierwsze miesiące pracy należy
poświęcić na szkoleniu nie tylko zawodników ale i fizjoterapeuty. Nie mówię tu
o próbie nauczenia go skakać na nartach, ale o tym żeby potrafił wychwycić
nawet najmniejszy błąd przy wykonywaniu tego ruchu. I kolejny przykład. Co
zauważymy wcześniej, lekki przykurcz przywodzicieli i delikatne zablokowanie w
stawie biodrowym czy błąd techniczny w
wykonaniu kroku klasycznego w narciarstwie biegowym? Lekki błąd to 2cm krótszy
krok a ile takich kroków jest na 10km biegu? Gdy już coś takiego występuje jest
już zbyt późno na ocene palpacyjną czy kliniczną. Zazwyczaj po kilku dniach
wykonywania tego typu błędów kompensacja prowadzi do zmian „od stóp, do głów” a
wtedy możliwym jest, że sezon mamy z głowy. Tak więc bardzo ważny element,
szkolenie fizjoterapeutów. Fizjoterapeuci nie powinni się tego bać, a trenerzy
powinni o tym pamiętać bo to jest jedyna droga do tego żeby obie role były tymi
„pierwszoplanowymi”
Przykładów na to, że taka współpraca jest bardzo bardzo ważna jest
tyle ile dyscyplin razy dziesięć. Są proste przykłady i te bardziej
skomplikowane jak np. indywidualizm ruchowy zawodnika, ale każdy z tych
przykładów pokazuje, że nie przypadkowo w światowych potęgach sportu jeden bez
drugiego nie ma prawa istnieć w drużynie.
Pozdrawiam i życzę owocnej współpracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz