www.tatrareh.pl

czwartek, 4 lipca 2013

Plastrowanie dynamiczne, cała prawda o wojennych barwach.

Witam serdecznie. Kurz po sesji powoli opada. Łódź to przepiękne miasto (sarkazm?) mocno złapało mnie w swoje szpony i nawet po ostatnim zakreśleniu testowej odpowiedzi nie chciało wypuścić do domu. Tak naprawdę, zatrzymał mnie dr n med. Gianluca Padula pod okiem którego, (i za którego pozwoleniem) będę pracował nad szerokim projektem w Łódzkim laboratorium ruchu. Po powrocie oczywiście praca i... pierwsze zdania pracy magisterskiej? Nic bardziej mylnego, temat okazał się na tyle rozwinięty, ze samo naszkicowanie projektu stanowi nie lada wyzwanie.


Balotelli, Janowicz, Radwańska to tylko wybrane nazwiska sportowców, u których w ostatnich dniach
mogliśmy zobaczyć kolorowe plastry. Czym są, na jakiej zasadzie działają na ludzki organizm fizjoterapeutom nie musze tłumaczyć, a i laik może się sporo dowiedzieć zagłębiając w zasoby internetowe. O czym więc będzie poniższy post? o pochodzeniu? nie do końca, może o produkcji? błąd, więc o czym?




Pewnie wielu z was usłyszało garstkę informacji z popularnej telewizji z programu informacyjnego nadawanego po 19 na temat owych kolorowych plastrów. Fizjoterapeuci znają tę metodę jedni bardziej, drudzy troszkę mniej, kilku moich znajomych pokusiło się nawet o napisanie pracy magisterskiej opierającej się na działaniu plastrowania dynamicznego. Czego? plastrowania dynamicznego? przecież to jest kinesio taping, albo kinesiology taping... no jeszcze może być kinesiotaping. O co w tym wszystkim chodzi, postaram sie nie tyle wytłumaczyć, co napisać jak plastrowanie dynamiczne postrzegane jest przeze mnie. Szukając odpowiedniego dla mnie kursu plastrowania dynamicznego złapałem kilka nieścisłości. Pochodzenie – oczywiście wszyscy niczym uniwersytecki chór odpowiedzą Japonia. Orientacyjny okres powstania – również usłyszymy podobne odpowiedzi.  Ale przy tym, kto był twórcą natknąć się można na dwa nazwiska Kenso Kase i Nitto Denko. Istotą tego, pewnego rodzaju nieporozumienia, jest współpraca obu panów. Pan Kase był twórcą metody kinesio tapingu natomiast pan Denko miał sprzęt za którego pomocą plastry mogły być produkowane. Później pan Denko niejako zrezygnował z usług pana Kase i znając podstawy metody stworzył własną, ze zmienioną lekko nazwą oraz wzbogaconą o kilka aspektów. Najfajniejsze w tej historii są dwie rzeczy, że jest to legenda i to, gdzie były wtedy biura patentowe.  Co do legendy zostawmy ją pasjonatom.  Wróćmy do patentów. Ciężko opatentować coś, co jest bardzo skąpe jeśli chodzi o produkcje, a jeszcze ciężej jest opatentować coś co jest powszechnie używane. Plaster jest zwyczajną bawełnianą dzianiną, którą jest w stanie zrobić co najmniej 10 firm w Łodzi, klej jest zwykłym akrylowym klejem używanym w plastrach a nałożenie go falistym wzorem jest kwestią matrycy która z tego wszystkiego jest najdroższa. Jeśli ja będę chciał wprowadzić nową metodę załóżmy „kinesio perform tapng” zmienię gramaturę dzianiny i pan Kase i pan Denko mogą schować patenty do szuflady. Każda zmiana projektu patentu to kolejna suma do wydania i kolejny rok czekania, bo tyle czeka się od zgłoszenia patentu do opatentowania. O sumie wspominam dlatego, ponieważ patent na Polskę jest to koszt do 10 tys, patent na Europę 2-3 razy tyle, na cały świat pewnie znowu x razy tyle. A jeśli jesteśmy biegli z matematyki policzmy ile jest gramatur dzianiny bawełnianej i jakie wzory można użyć w kleju a w efekcie jak wielką sumę należy przeznaczyć na to żeby metoda była nasza . A dlaczego nie można zrobić tego z metodą? bo inny plaster oznacza inną metodę. Można wszystkie wrzucić do worka wcześniej wspominanego plastrowania dynamicznego. Ale o patentach nie ma mowy.  

Nadeszła era, której bardzo się obawiałem, era zbieraczy papierków, mam taką teorię, że to wszystko przez zbieranie pokemonów „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Inna sprawa, że nikogo nie obchodzi, co wiesz tylko na co masz papierek i dopiero wtedy się liczysz. Przykre ale prawdziwe. Skoro jesteśmy przy papierkach. Ja mam papierek z Kinesio Tapingu prosto od doktora Kase, moi znajomi z kolei papierek pana Denko, jeszcze inni inny papierek. Postanowiłem zapytać zagranicznych kolegów, który papierek jest „ważniejszy”. Austria korzysta z zaleceń pana Kase, Norwedzy również, Amerykanie słyszeli tylko o Kase ale mają coś swojego zresztą podobnie jak my. Jadąc za granicę z kursem PNF wszyscy wiedzą o co cho, natomiast tutaj jest niemałe zamieszanie. Zamieszanie tylko dla „papierkowiczów” ja swoje usłyszałem oraz przyswoiłem i przeanalizowałem. Owszem podobno w kinesiology tapingu jest lepsza diagnostyka i więcej o tak strasznie modnych tasmach anatomicznych Myersa i jakże ukochanym przez wszystkich spojrzeniu holistycznym. Ja jednak zachowuje jak zwykle w takich sprawach wewnętrzny spokój. Moja wiedza zaczerpnięta z kursów sygnowanych przez pana Kase plus podstawowa wiedza fizjoterapeutyczna plus wiedza na temat Myersowskich taśm pozwala na zbliżenie do wiedzy z kursów pana złodziejaszka (wg legend). Czemu więc zdecydowałem się na kurs Pana Kase? Skoro na kursie kinesiology mogli by nauczyć mnie wszystkiego? W dodatku w dwa dni? sam jestem „wynalazcą” już jestem na dobrej drodze do badań czegoś, czego byłem „twórcą” a w głowie „kotli” się kolejny pomysł, który czeka na gram wolnego czasu na realizację  i nie wyobrażam sobie, żeby ktoś kto zrozumiałby moje pomysły był lepszy ode mnie bo ZAWSZE będzie ten krok do tyłu. Jeśli on załapał mój pomysł #1 ja mam już drugi, jeśli załapał #2 ja już będę na drodze do 3go. Może się okazać, że będę kleił gorzej w początkowej fazie, ale mam 3 miesięczny dostęp do baz danych kogo – prekursora. Nie chcę polecać żadnego z nurtów, wszędzie dowiecie się tego samego.
Jest jednak kilka uwag, których należy przestrzegać i które zauważyłem już przed kursem. Pierwszą z nich jest wspomniane spojrzenie holistyczne na problem jakim jest ból czy zaburzenie wzorca ruchowego. Ktoś, kto przez 4 lata studiów nie nauczył się holistycznego podejścia po kursie będzie patrzył tylko holistycznie. Nie zauważy problemów związanych z łąkotką tylko będzie obwiniał taśmę powierzchowną przednią i nie wpadnie mu do głowy zrobienie najprostszego testu dystrakcyjno kompresyjnego. Drugim rodzajem pomyłek popełnianych przez terapeutów jest niezrozumienie prostej mechaniki działania plastra. Skutkami błędu jest np. dzielenie plastra na dwoje przy łydce o obwodzie mojego uda, ponieważ na kursie tak było (model był dziewczyną ważącą 55kg) czy kurczliwe trzymanie się przykładowych aplikacji podanych na kursie. Wracając do mojej wiedzy po kursie, wielu rzeczy się nie dowiedziałem, ale po kursie stworzyłem pewien wzorzec działania, wachlarz wyobrażeń, kilka własnych aplikacji. Nie okleję skutecznie teraz kogoś z problemami posturalnymi zwiazanymi np. z dysbalansem mięsniowym taśm spiralnych, ale wyżej wspomniane wzorce pozwolą mi po zastanowieniu, okleić tę osobę bardzo skutecznie, bardzo... holistycznie.
Tak na zakończenie czy działają? uważam że tak. A Pan w programie informacyjnym po 19 mylił się albo mało czyta. Podań naukowych jest masa, a rok rocznie jest ich coraz więcej.

Oczywiście w każdej kwestii poruszanej przeze mnie mogę się mylić, ale właśnie dyskusja pozwala nam na seks informacji i wulkan nowych pomysłów, więc zapraszam do dyskusji.

Pozdrawiam

Jakub Szostak  

3 komentarze:

  1. Mądry, przemyślany i prawdziwy artykuł. Tylko szanowny autor Dżejkop z nadmiaru obowiązków( człowiek orkiestra:-) zapomniał o jednym malutkim aspekcie kinesiotapingu.
    A mianowicie o sferze psychicznej tej metody.Niektórzy teraz pukają się w czoło ale to upssss te osoby które nigdy nie mieli do czynienia z większą ilością pacjentów, zawodników itp.
    Jest zawsze grupa kontuzjowanych osób którym fizjo zastosuje aplikacje kinesio jako placebo nawet w miejscu zdrowym a zawodnik podczas treningu, zawodów będzie miał w głowie , że ma takie cudo przyklejone i to jeszcze w kolorze widocznym dla przeciwników i TO WŁAŚNIE DODA MU SKRZYDEŁ:-) Mowa tu oczywiście nie o zawodnikach TOPowych tylko klasy średniej którzy dają z siebie wszystko po to aby być THE BEST:-)
    W Fizjoterapii jak i w każdej dziedzinie Naszego życia pojawiają się nowinki i nowe metody które mają dowody na wpływ na dobrostan organizmu tylko nie możemy zapominać że Fizjo jakiegoś Teamy jest także jednocześnie lekarzem, fizjoterapeutą, spowiednikiem, dietetykiem, skarbnicą wiedzy w różnych dziedzinach życia:-)
    Serdecznie pozdrawiam autora i jego stałych czytelników
    Prof.Dr.Hab.mgr.inż Olo który nie jedną Oliwkę przelał:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakub Szostak, syn Tadeusza i Anny Bożeny (jak kto woli) zgadza się w 100% z Panem reżyserem inżynierem! i ma nadzieje, że to nie wpłynie na "czytalność" bloga przez Pana. Pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gorąco polecamy www.infraline.pl! Dzięki tej stronie urządziłem w swoim domu prawdziwe miejsce relaksu.

    OdpowiedzUsuń