www.tatrareh.pl

sobota, 15 września 2012

Trener+fizjoterapeuta=?


Siedząc kiedyś na wykładzie usłyszałem kilka ostrych słów w kierunku młodych magistrów. Padły one z ust kontrowersyjnego pana profesora który niewątpliwie miał wtedy swoje pięć minut. Brzmiały one mniej więcej tak: „Ten to jeszcze nic w życiu nie przeczytał a już pisze”. Owszem, nie można przelewać na kartki papieru specjalistycznej wiedzy skoro jeszcze niedawno robiło się w „uczelniane pieluchy”. Ale dlaczego by nie próbować? Co stoi na przeszkodzie, żeby czyjeś zdanie na jakiś temat przekazać innym? Jeden się zgodzi, inny nie i poprze błąd twardymi dowodami, tylko wtedy można dążyć do ciągłego progresu wśród młodych wilków fizjoterapii czy innej dziedziny. Na całe szczęście nie piszę książki o wpływie ptactwa leśnego na trening wytrzymałościowy, i póki co owego profesora nie muszę się obawiać.

Dzisiejszy temat po raz kolejny nie będzie należał to tych skomplikowanych po których człowiek pół godziny spędza pytając wujka Google co znaczą pewne pojęcia. Mimo, że ja właśnie takie artykuły lubię czytać najbardziej,  zajmę się sprawą bardzo prostą, która jednak potrzebuje kilku słów komentarza.  Każda ekipa sportowa, która ma prawo dumnie nazywać się reprezentacją kraju, ma w swoim składzie szkoleniowym kilka osób dbających o wynik zawodników. Skupmy się na dwóch rolach. Roli trenera oraz fizjoterapeuty. W niektórych dyscyplinach ten duet jest najważniejszy, w innych tworzone jest trio w którym równie ważny jest psycholog.

Załóżmy, że każdy zawodnik ma własny kod, lecz jest on tak długi, że jedna osoba nie jest w stanie przeczytać go w jeden dzień, tym bardziej kiedy ma w składzie 5 lub więcej zawodników. Trener przeczyta kilka sekwencji kodu, fizjoterapeuta przeczyta kolejne, ale ani jeden ani drugi nie wiedzą co jest w nim zawarte. Jeśli jednak, oboje mocno ze sobą współpracują każdego ranka łamią kod z poprzedniego dnia i wiedzą jakie bodźce dla danego zawodnika będą optymalne. Był to pierwszy aspekt przemawiający za tym , że taki duet to pierwszy krok do sukcesu. Najprostsze porównanie i znane każdej dobrze funkcjonującej drużynie sportowej. Więc nie pozostaje nic jak tylko zająć się tymi bardziej wyszukanymi plusami idealnej współpracy trenera i fizjoterapeuty. Naturalnym jest to, że nie ma osoby, która wiedziała by wszystko o wszystkim. Drogi nabywania wiedzy przez trenera i fizjoterapeutę są bardzo podobne, więc zarówno jeden jak i drugi mają pewien zasób wiedzy wkraczający w kompetencje drugiego. Ale nie musi to oznaczać, że fizjoterapeuta w pewnych momentach nie może, mówiąc kolokwialnie, „wytknąć” błędów swojego kolegi. W takich sytuacjach konfrontacja wiedzy jednego i drugiego jest niezbędna do tego by zamierzony efekt, który miał wywołać trening, faktycznie miał miejsce. Podam przykład. Propriocepcja, inaczej czucie głębokie czy zmysł orientacji przestrzennej własnego ciała. Który z naszego duetu wie o nim więcej? Fizjoterapeuta spotyka się z nim w codziennej pracy, ale trener od pewnego czasu również, powiem więcej, ćwiczenia rozwijające owy zmysł to podstawa w każdym treningu wyczynowego sportowca. Więc kto przeprowadza ćwiczenia z zawodnikiem? Trener obrazi się, że on nie wie na ten temat wystarczająco i będzie twierdził że fizjoterapeuta się „mądrzy”, a fizjoterapeuta powie „jak jesteś taki mądry zrób to sam” i ograniczy się do masaży. I tak oto mamy kolejny ważny element współpracy, „jestem trenerem” nie oznacza „wiem wszystko na temat treningu”. Teraz pozwolę sobie z perspektywy fizjoterapeuty przedstawić najczęstsze błędy popełniane przez sztab szkoleniowy ale i przez samych fizjoterapeutów. Oczywistym jest że każdy sport ma swój wzorzec ruchowy, inaczej ideał techniczny, dzięki któremu zawodnik osiąga najlepsze wyniki. Trener oczywiście doskonale go zna, ale czy fizjoterapeucie wystarczy biomechaniczne wyobrażenie tego ruchu oraz znajomość anatomiczno-fizjologiczna żeby wykonywać swoją pracę tak jak należy? Będąc fizjoterapeutą w reprezentacji polski w biegach narciarskich miałem pewną przewagę nad innymi fizjoterapeutami. Biegałem na nartach, co więcej, bardzo mocno interesowałem się techniką biegu którą wykonywałem bardzo dobrze (szkoda że tylko to mi szło jak należy :D) i powiem szczerze, sucha wiedza nie wystarczyła by mi do tego żeby prowadzić ćwiczenia z zawodnikami. Czasu w sezonie jest mało, więc każdy ruch, nawet ten rehabilitujący czy regeneracyjny musi być ukierunkowany do danej dyscypliny. Nie potrafił bym przeprowadzić ćwiczeń z kulomiotem bo nie mam o tym sporcie bladego pojęcia. A jednak jest takie prawdopodobieństwo , że coś takiego nastąpi. Więc co ma zrobić nasz biedny fizjoterapeuta, on nic, ale sztab szkoleniowy powinien dostarczyć odpowiednią wiedzę teoretyczną i praktyczną. Pierwsze miesiące pracy należy poświęcić na szkoleniu nie tylko zawodników ale i fizjoterapeuty. Nie mówię tu o próbie nauczenia go skakać na nartach, ale o tym żeby potrafił wychwycić nawet najmniejszy błąd przy wykonywaniu tego ruchu. I kolejny przykład. Co zauważymy wcześniej, lekki przykurcz przywodzicieli i delikatne zablokowanie w stawie biodrowym czy  błąd techniczny w wykonaniu kroku klasycznego w narciarstwie biegowym? Lekki błąd to 2cm krótszy krok a ile takich kroków jest na 10km biegu? Gdy już coś takiego występuje jest już zbyt późno na ocene palpacyjną czy kliniczną. Zazwyczaj po kilku dniach wykonywania tego typu błędów kompensacja prowadzi do zmian „od stóp, do głów” a wtedy możliwym jest, że sezon mamy z głowy. Tak więc bardzo ważny element, szkolenie fizjoterapeutów. Fizjoterapeuci nie powinni się tego bać, a trenerzy powinni o tym pamiętać bo to jest jedyna droga do tego żeby obie role były tymi „pierwszoplanowymi”

Przykładów na to, że taka współpraca jest bardzo bardzo ważna jest tyle ile dyscyplin razy dziesięć. Są proste przykłady i te bardziej skomplikowane jak np. indywidualizm ruchowy zawodnika, ale każdy z tych przykładów pokazuje, że nie przypadkowo w światowych potęgach sportu jeden bez drugiego nie ma prawa istnieć w drużynie.  

Pozdrawiam i życzę owocnej współpracy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz